Jak pracować w POZ?

Kierownik specjalizacji – poznaj dobre praktyki

September 15, 2022 lek. Jacek Bujko Season 2 Episode 6
Kierownik specjalizacji – poznaj dobre praktyki
Jak pracować w POZ?
More Info
Jak pracować w POZ?
Kierownik specjalizacji – poznaj dobre praktyki
Sep 15, 2022 Season 2 Episode 6
lek. Jacek Bujko

Napisz do mnie bezpośrednio :)

Jak wygląda praca kierownika specjalizacji? Z czym to się wiąże? Kto może nim zostać? Jak zaplanować swoją pracę, aby rezydenci wynieśli z niej jak najwięcej wiedzy i przydatnych umiejętności? Poznaj dobre praktyki pracy kierownika specjalizacji – zarówno od strony osób, które działają na tym stanowisku, jak i z perspektywy osób, które są w trakcie szkolenia specjalizacyjnego!

Support the Show.

--------------------
Myślisz o pracy w POZ? Chcesz jeszcze lepiej obsługiwać swoich pacjentów? Jesteś w świetnym miejscu. Zostań Patronem mojego podcastu i zyskaj dostęp do ekskluzywnych nagrań premium! Wesprzyj mój kanał, a poprowadzę Cię krok po kroku przez tajniki pracy lekarza medycyny rodzinnej!
Sprawdź płatną subskrypcję!

Dziękuję serdecznie patronom!
- lek. Piotr Pietryga - Poradnia Nova-Med Poznań
- Wojciech Arabucki

Rzuć okiem co jeszcze ciekawego robię :)
Dowiedz się więcej o mojej nadchodzącej książce
Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco z moją twórczością!
---------------------
Wspieramy leczenie naszej bliskiej koleżanki po fachu!

Kochani, w obliczu wyzwań, przed jakimi stanęła dr Urszula Wyrobek – niezwykła lekarka, żona i matka czwórki dzieci – każdy gest wsparcia ma ogromne znaczenie. Ula, która z pasją tworzy przyjazną pacjentom przychodnię, teraz sama potrzebuje naszej pomocy. Rak piersi, z którym się zmaga, zagroził jej marzeniom zawodowym oraz stawia pod znakiem zapytania przyszłość jej rodziny i możliwość opieki nad pacjentami. Dołącz do nas i przekaż swój wkład na https://pomagam.pl/wpfe8w. Razem możemy więcej!

Jak pracować w POZ? +
Stań się patronem podcastu i zdobądź dostęp do ekskluzywnych nagrań :)
Starting at $3/month Subscribe
Show Notes Transcript Chapter Markers

Napisz do mnie bezpośrednio :)

Jak wygląda praca kierownika specjalizacji? Z czym to się wiąże? Kto może nim zostać? Jak zaplanować swoją pracę, aby rezydenci wynieśli z niej jak najwięcej wiedzy i przydatnych umiejętności? Poznaj dobre praktyki pracy kierownika specjalizacji – zarówno od strony osób, które działają na tym stanowisku, jak i z perspektywy osób, które są w trakcie szkolenia specjalizacyjnego!

Support the Show.

--------------------
Myślisz o pracy w POZ? Chcesz jeszcze lepiej obsługiwać swoich pacjentów? Jesteś w świetnym miejscu. Zostań Patronem mojego podcastu i zyskaj dostęp do ekskluzywnych nagrań premium! Wesprzyj mój kanał, a poprowadzę Cię krok po kroku przez tajniki pracy lekarza medycyny rodzinnej!
Sprawdź płatną subskrypcję!

Dziękuję serdecznie patronom!
- lek. Piotr Pietryga - Poradnia Nova-Med Poznań
- Wojciech Arabucki

Rzuć okiem co jeszcze ciekawego robię :)
Dowiedz się więcej o mojej nadchodzącej książce
Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco z moją twórczością!
---------------------
Wspieramy leczenie naszej bliskiej koleżanki po fachu!

Kochani, w obliczu wyzwań, przed jakimi stanęła dr Urszula Wyrobek – niezwykła lekarka, żona i matka czwórki dzieci – każdy gest wsparcia ma ogromne znaczenie. Ula, która z pasją tworzy przyjazną pacjentom przychodnię, teraz sama potrzebuje naszej pomocy. Rak piersi, z którym się zmaga, zagroził jej marzeniom zawodowym oraz stawia pod znakiem zapytania przyszłość jej rodziny i możliwość opieki nad pacjentami. Dołącz do nas i przekaż swój wkład na https://pomagam.pl/wpfe8w. Razem możemy więcej!

Cześć! Witam Cię po długiej, wakacyjnej przerwie, podczas której tak intensywnie wakacjowałem, że nic nie nagrywałem. Mamy teraz wrzesień, czyli klasycznie miesiąc, podczas którego młodzi lekarze i lekarki wybierają specjalizacje, a jeśli mają już wybraną wcześniej, to:

  • składają dokumenty, 
  • szukają placówek, 
  • szukają kierowników specjalizacji, 
  • walczą o miejsce rezydenckie.


Takie coroczne wydarzenia. W związku z tym od dłuższego czasu w Internecie mogę zaobserwować pytania, kto poleca taką przychodnię, kto siaką, kto w Szczecinie, kto w Warszawie, kto w Krakowie, kto w Radomiu itd. 


Natomiast raczej rzadko zdarza się, żeby pytał ktoś: jak być kierownikiem specjalizacji? Do nagrania tego odcinka podcastu zmotywowała mnie moja znajoma, która zapytała mnie, jak takim kierownikiem być, bo prawdopodobnie takie zadanie dostanie w swojej placówce. 


Dlatego dzisiaj dla odmiany o tym, jak być kierownikiem specjalizacji, z czym to się wiąże - żeby nie było, że mówię tylko o tym, jak być lekarzem rodzinnym czy jakie są plusy i wady tej specjalizacji. 


Zapraszam do posłuchania wszystkie osoby, które są kierownikami specjalizacji, które będą, chciałyby być, mogłyby być, a także takie, które są, będą lub chciałyby być w trakcie szkolenia specjalizacyjnego z medycyny rodzinnej – bo w końcu do tanga trzeba dwojga. Zapraszam!


Kierownik specjalizacji – jak nim zostać? Kilka słów o edukacji

Myślę, że można powiedzieć, że bycie kierownikiem specjalizacji w medycynie rodzinnej to tak po prostu jak medycyna rodzinna – łatwo robić to źle, trudno robić to dobrze, większość osób robi to „na czuja” i jakoś to idzie. Ogólnie rzecz biorąc, z tego co wiem, to dominująca większość kierowników specjalizacji w Polsce w zakresie medycyny rodzinnej nie ma żadnego konkretnego formalnego wyszkolenia w tym zakresie. Jest kilka kursów, które z założenia są związane z edukacją w zakresie tego, jak być kierownikiem specjalizacji, ale z mojego osobistego doświadczenia te kursy są bezużyteczne. 


Byłem na dwóch takich: 


  1. Leonardo Euract – organizowanym przez Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
  2. Liderzy POZ. 

Oba ukończyłem, oba uważam za bezużyteczne dla osoby, która chce być kierownikiem specjalizacji, podejść do tego rzetelnie i zrobić jakąś faktyczną różnicę w edukacji młodej osoby, która rozpoczyna specjalizację z medycyny rodzinnej. 


Zanim zacznę opowiadać o tym, jak ja to widzę, to taka uwaga:


Oczywiście każdy może być takim kierownikiem, jakim chce, nie ma żadnych oficjalnych wytycznych ani konkretnych wymogów poza tym, żeby osoba, która robi specjalizację, nauczyła się rzeczy do egzaminu, zdała go i poszła leczyć ludzi. Może dlatego tak mało trzeba, żeby tym kierownikiem specjalizacji być? 


Największy problem, to uzyskanie akredytacji na szkolenie specjalizacyjne, ale gdy się już je uzyska, to w zasadzie jest z górki. Kiedyś uzyskanie akredytacji na szkolenie lekarzy rodzinnych było banalnie proste. Aktualnie, dzięki wysiłkowi konsultant krajowej, czyli pani profesor Agnieszki Mastalerz-Migas, zaczyna być to weryfikowane odnośnie przydzielania tych miejsc. 


Na przykład przychodnie, które nie leczą dzieci, już nie dostają akredytacji na szkolenie lekarzy rodzinnych i rezydent medycyny rodzinnej ma szansę nie być w końcu tanią siłą roboczą, tylko te placówki, które mają nas – Was – szkolić może wkrótce będą faktycznie rygorystycznie sprawdzane pod tym kątem.


Jeżeli chodzi o samo bycie kierownikiem specjalizacji, to trzeba pamiętać, że można to zrobić dobrze, można to zrobić źle – każdy ma jakąś swoją wizję, a nikt nie ma monopolu na prawdę. 


Ja mam swoje przemyślenia, ktoś może mieć inne. Mam obecnie troje rezydentów, miałem kilkoro więcej. Część osób zrezygnowała, część osób zmieniła specjalizację, więc mój pogląd może być odmienny od tego, co komuś przypasuje. Ale mając to za sobą, chciałbym poruszyć kilka pytań, które otrzymałem od mojej znajomej i wypowiedzieć się na ten temat, żebyście mieli wstępne rozeznanie, z czym to się je.

Jak najlepiej zorganizować sobie grafik?

Jeżeli chodzi o organizację grafiku pracy kierownika specjalizacji, to jeżeli chcemy podejść do sprawy poważnie, rzetelnie i poświęcić czas osobom, za które jesteśmy odpowiedzialni, to przede wszystkim powinno się założyć, że przez pierwsze miesiące ma się dużo czasu dla podopiecznego.


Osoby, które mają być kierownikami specjalizacji, powinny założyć przede wszystkim, że w pierwszych miesiącach pracy osoba rozpoczynająca specjalizację powinna pracować równocześnie z kierownikiem specjalizacji, tak żeby przez cały okres pracy miała możliwość skonsultowania się ze swoim kierownikiem. A najlepiej, żeby pierwsze miesiące spędzić w jednym gabinecie. Zależnie od osób, to może być krócej, to może być miesiąc, to może być dwa tygodnie, trzy miesiące, sześć miesięcy – ludzie są różni, uczą się różnie, są mniej lub bardziej samodzielni. Natomiast warto założyć, że pierwsze miesiące tego czasu trzeba mieć znacznie więcej dla osoby podopiecznej. 


Jedna rzecz to jest praca wspólna w jednym gabinecie, takie obycie się – założyłbym, że takim dobrym okresem jest miesiąc, dwa miesiące, czyli odpowiadające temu okresowi zwanemu "wprowadzenie do medycyny rodzinnej". 


Później już można się stopniowo rozdzielać na gabinety z założeniem, że jeżeli wprowadzamy nową umiejętność, jak: 


  • badanie bilansowe, 
  • badanie chorych dzieci, 
  • pobieranie krwi,
  • badanie zdrowych dzieci, 
  • szczepienia,


to wtedy ta  wspólna obecność w gabinecie z lekarzem czy pielęgniarką powinna mieć miejsce. 


1) Czas wizyty


Myślę, że nieco ważniejsze od tego, ile czasu kierownik specjalizacji przeznacza młodemu lekarzowi/młodej lekarce, jest to, ile ta osoba w trakcie specjalizacji ma przeznaczonego czasu na pacjenta. 


Dlaczego?


Ponieważ osoby rozpoczynające specjalizację z medycyny rodzinnej ukończyły trudne studia, ukończyły staż podyplomowy, mają pewną wiedzę, a przede wszystkim wiedzą, jak się uczyć różnych rzeczy. I jeżeli da się tym osobom odpowiedni zapas czasu, zapas możliwości, to poradzą sobie z większością rzeczy, doczytają, sprawdzą, ogarną się w tym. Oczywiście po tym pierwszym przeszkoleniu. 


Stąd wniosek, że najważniejsze jest to, żeby osoba na początku swojej ścieżki zawodowej miała dużo czasu. 


Ile to jest dużo czasu? 


Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem jest sytuacja, w której osoba na początku ścieżki specjalizacyjnej ma przynajmniej 30 minut na konsultację – jakąkolwiek konsultację. Bez względu na to, czy to jest katar, czy ból pleców, ból brzucha czy cokolwiek innego.


Czasem okazuje się, że 30 minut to mało, jeżeli chodzi o diagnostykę różnicową, połączenie wiedzy ze studiów z informacjami praktycznymi i uzupełnieniem dokumentacji, rozmową z pacjentem, ogarnięciem się w tej nowej sytuacji. 


Także pierwsza rzecz jest taka, że 30 minut na pacjenta to jest bardzo dobry pomysł, zależnie od osoby – czasem więcej – 45 minut, 60 minut, zależy od stopnia skomplikowania pacjenta.


2) Wstępna selekcja pacjentów


Dobrym rozwiązaniem jest też pewnego rodzaju wstępne przesianie pacjentów. Jako lekarze rodzinni najczęściej znamy naszych pacjentów, a zwłaszcza w sytuacji, kiedy w przychodni mamy pewnego rodzaju triaż. 


Jeżeli wiemy, z czym przychodzi pacjent, jaki jest pacjent, czy jest gadułą, czy jest oszczędny w słowach, to możemy zawczasu planować ilość czasu na konsultację dla osoby w trakcie szkolenia specjalizacyjnego, tak żeby wyrobiła się ze wszystkim. 


Prosty pacjent z infekcją górnych dróg oddechowych – może wystarczyć 15-30 minut, a starsza osoba z wieloma chorobami, gdzie trzeba pewne rzeczy sprawdzić, to moim zdaniem i godzina jest rozsądna na takie szkolenie. 


Co dalej? 


Konsultacje typu bilanse zdrowych dzieci – pomijając to, że najczęściej bilanse zdrowych dzieci w podstawowej opiece zdrowotnej są zbyt krótkie – to moim zdaniem rozsądne jest osobie w trakcie szkolenia specjalizacyjnego dać takie solidne 60 minut na badanie bilansowe. 


A jeżeli chodzi o szczepienie, to dodatkowo jeszcze 30 minut, chyba że szczepienie jest pojedyncze, bez bilansu. W każdym razie to powinno być dosyć dużo czasu, bo szczepienia są dosyć skomplikowane, zwłaszcza na początku.


Gdy już upewnimy się, że osoba w trakcie szkolenia specjalizacyjnego ma wystarczająco dużo czasu na pacjentów, a tempo powinno być powolne, czasu powinno być dużo, oczywiście trzeba pamiętać też o przerwach. Umowa rezydencka zakłada, że osoba w trakcie szkolenia jest w przychodni przez 7 godzin 35 minut – może nie tyle w przychodni, ile wykonuje swoją pracę – przerwy są więc potrzebne i to powinno być zaplanowane. Także drodzy kierownicy, pamiętajcie o tym, żeby te przerwy były też rozpisane. 


Co dalej z grafikiem? 


Jeżeli chcemy wykonywać swoją robotę dobrze i mamy osobę w trakcie szkolenia w gabinecie, to moim zdaniem dobrze jest założyć, że nasze konsultacje będę co najmniej o 1/4 lub o połowę dłuższe niż normalnie. To wynika z samego faktu potrzeby rozmowy:


  • Omówienia przypadku, 
  • skonsultowania uwag, 
  • przedstawienia toku myślowego,
  • wolniejszego trybu pracy.


Żeby to, co robimy, było czytelne. 


Jeżeli mamy pacjenta z prostą dolegliwością, którego obsłużymy w 5 minut, załóżmy, to jeżeli nie skomentujemy tego, co robimy, i zrobimy to w zwyczajnym tempie szybkiej pracy, to patrząc z boku będzie to bardzo nieczytelne i już na wstępie będzie uczyło złych nawyków. Stąd, jeżeli mamy pacjenta na 15 minut i wiemy, że to nam zajmie 15 minut, to jeżeli mamy w tym czasie w gabinecie osobę w trakcie szkolenia specjalizacyjnego (lub studenta czy stażystę), dobrze jest zarezerwować sobie na to 20 do 30 minut na pacjenta, żeby móc spokojnie omówić wszystkie rzeczy, które wykonaliśmy i żeby pracować w mniejszym pośpiechu, żeby nasze ruchy były bardziej czytelne. 


Zaznaczam, że nie powinniśmy podchodzić do tego w ten sposób, że nasz grafik pracy z drugim lekarzem w gabinecie jest taki, jak był wcześniej, że pracujemy w tym samym tempie, a przy okazji jeszcze o czymś opowiadamy, dlatego że – gwarantuję Wam – jeśli będziemy skupiać się na tym, co robimy zazwyczaj i próbować to jeszcze omawiać, to albo zaczniemy gadać głupoty, albo leczyć ludzi w głupi sposób.


3) Czas na rozmowę podsumowującą


Dodatkowo wydaje mi się, że dobrym pomysłem jest to, żeby codziennie mieć odłożone w różny sposób 30 minut na solidną rozmowę z osobą, która jest szkolona. Dotyczy to zwłaszcza pierwszego okresu, a szczególnie czasu, kiedy ta osoba pracuje w pojedynkę. 


Oczywiście, nie zawsze jest to konieczne. Jeżeli np. macie sprawny system komunikacji w trakcie – my mamy system komunikacji wewnętrznej, gdzie można zadawać pytania, wysyłać zdjęcia, wysyłać pliki w trakcie – wtedy może nie być takiej konieczności, żeby jeszcze na koniec jeszcze rozmawiać. 


Ale jeżeli macie osobę w trakcie szkolenia rezydenckiego, która notuje sobie pytania, a nie macie takiego systemu komunikacji, to moim zdaniem minimum 15 minut, a najlepiej 30 minut na koniec dnia na wspólne omówienie dnia byłoby wskazane, do momentu, kiedy tych pytań przestanie być tak dużo albo w ogóle ich nie będzie. 


Myślę też, że bardzo korzystne, bardzo przydatne byłoby zarezerwowanie godziny lub dwóch jednego dnia tygodnia tylko dla osoby będącej w trakcie szkolenia specjalizacyjnego – lub kilku naraz, jeżeli mamy ich więcej – na omówienie:


  • spraw bieżących, 
  • pytań, 
  • wątpliwości,
  • spraw klinicznych, 
  • spraw administracyjnych.


I cokolwiek tam jeszcze innego. 


Oczywiście, jeżeli lekarz rezydent/lekarka rezydentka czy inna osoba odbywająca szkolenie specjalizacyjne jest w trakcie staży zewnętrznych, czyli szkoli się w danym momencie w szpitalu, nie jesteśmy zobowiązani, żeby przeznaczać ten czas na tę osobę. Jednakże dobrze jest być w stałym luźnym kontakcie, żeby móc w razie czego służyć komentarzem, poradą czy jakimś doświadczeniem w zakresie rzeczy, które mogą się pojawić na skutek odbywania tego stażu w szpitalu. 


Bo wiemy bardzo dobrze, że jako lekarze rodzinni, mamy czasem inną perspektywę niż lekarze pracujący w szpitalu



Jak rozplanować staż rezydenta?

A) Pierwszy rok ciągiem w POZ


Wydaje mi się – przy czym absolutnie nie upieram się, że to jest jedyna właściwa droga – że najlepszym rozplanowaniem byłoby zrobienie przede wszystkim jednego roku ciągiem w podstawowej opiece zdrowotnej. Żeby osoba odbywająca szkolenie pierwszy rok odbyła ciągiem w podstawowej opiece zdrowotnej.


Dlaczego?


Ponieważ wszyscy jako absolwenci wydziału lekarskiego jesteśmy produktami edukacji szkolenia szpitalnego. Przełączenie się na tryb pracy ambulatoryjnej, i to jeszcze w podstawowej opiece zdrowotnej, jest trudne, bo wymaga nadbudowania nawyków wytworzonych przez 7 lat. Także pierwszy rok, moim zdaniem, powinien być bez przerwy w POZ. 


B) Kursy zewnętrzne w pierwszym roku


Oczywiście w międzyczasie należy – i tutaj bardzo zachęcam, żeby pilnować osób, które są na szkoleniu specjalizacyjnym w Waszych przychodniach – jak najszybciej porobić wszystkie kursy zewnętrzne, czyli szczególne przypadki w medycynie rodzinnej, kursy pierwszej pomocy, itd.


Dlatego że często jest tak, że jak się od razu ich nie zrobi, to później jest problem z ich uzupełnieniem. Czasem lekarze opowiadają, że przez kilka lat próbują się dostać na jakieś szkolenie, a tu ciągle nie ma miejsc albo coś. Więc pierwszy rok spędzamy w POZ, z założeniem, że nasi „specjalizanci” starają się zrobić jak najwięcej, jak najszybciej kursy, które są przeznaczone na pierwszy rok. 


C) Staże zewnętrzne po pierwszym roku w POZ


Po tym pierwszym roku dobrze jest, żeby ta osoba na około pół roku wybyła na staże zewnętrzne, dla takiego odzwyczajenia się, a potem wróciła znowu na pół roku do POZ, potem znowu wyszła na szkolenie zewnętrzne. 


I takimi półrocznymi cyklami moim zdaniem warto operować, tak żeby ostatnie pół roku spędzić w przychodni medycyny rodzinnej. Można też to robić jakimiś mniejszymi cyklami. 


Przy czym mnie się wydaje, że lepiej jest, żeby osoba odbywająca specjalizację np. jeden staż typu „choroby wewnętrzne" odbyła w kilku szpitalach krócej niż w jednym dłużej – chociaż to też zależy od specyfiki lokalnej waszych szpitali. Jestem dużym przeciwnikiem odbywania staży cząstkowych w dużych jednostkach klinicznych, zwłaszcza takich, gdzie są studenci stażyści i rezydenci interny. 


Dlaczego? 


Ponieważ można wręcz uznać za pewnik, że osoba w trakcie specjalizacji z medycyny rodzinnej, idąca do kliniki trzeciej referencyjności, gdzie jest są studenci, stażyści, zajęcia, obcokrajowcy itd. będzie po prostu traktowana jako przeszkadzajka, a nie jakakolwiek pomoc. 


Poza tym nie zobaczy tego, co jest nam najbardziej potrzebne, czyli tej medycyny na styku ambulatoryjnym i szpitalnym, i tak naprawdę zobaczy jakieś rzadkie przypadki, pewnie się nie dopcha do pacjenta, i ogólnie rzecz biorąc będzie to czas zmarnowany.


Sam jestem wielkim zwolennikiem tego, żeby te staże cząstkowe wykonywać w placówkach powiatowych, rejonowych – jak zwał, tak zwał – mniejszych szpitalach, które są bliżej pacjentów. Gdzie ten pacjent nie jest taki trzeciej referencyjności, tylko gdzie pacjenci trafiają z konkretnymi, częstymi rzeczami. To jest moim zdaniem bardzo ważne dla tej edukacji. 



Ile czasu trzeba przeznaczyć na prace na komputerze czy przy papierach, związane z rezydenturą, ze specjalizantem?


To bardzo zależy. Ogólnie rzecz biorąc, to większość czasu nas, jako kierowników specjalizacji, angażuje: 


  • nadzorowanie osoby, która się szkoli, 
  • sprawdzenie dokumentacji, 
  • sprawdzenie kwestii ogólnych, praktycznych. 


Natomiast zajmowanie się samym SMK, tym systemem, którego się używa do rozliczenia wszystkich kursów, zajmujemy się raczej mniej. Nie jest tego dużo. Jest to raczej taka praca okazjonalna, że raz na jakiś czas trzeba parę rzeczy poklikać. To jest taka, moim zdaniem, zmora dla osób, które prowadzą specjalizantów/specjalizantki, bo nie mając z tym regularnie do czynienia (to się czasem zmienia), zapominamy, gdzie co kliknąć. 


Warto dogadać się z osobą odbywającą specjalizację, żeby nam przypominała, kiedy coś trzeba kliknąć, żeby mówiła, co trzeba wpisać, tak żebyśmy się wzajemnie pilnowali. 


Osobiście mam duży kłopot z SMK, staram się wszystko dobrze odklikiwać, ale czasem zapomnę i muszę się szybko dokształcać. Szczęśliwie, osoby, które odbywają szkolenie specjalizacyjne w naszej przychodni bardzo mi pomagają w tym zakresie, dzięki czemu jest to wykonalne. Natomiast w porównaniu do ilości nauki, nadzoru i rozmowy, która tę specjalizację odbywa, jest to stanowcze minimum. 


No i teraz chyba pytanie, na które wszyscy czekają: 


Jak wycenić tę dodatkową pracę, jaką jest funkcja kierownika specjalizacji?

Przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie: 


  • Czy oficjalnie rzecz biorąc funkcja kierownika specjalizacji jest jakoś dodatkowo wynagradzana? 


Tak, od względnie niedawna. 


Wcześniej praca kierownika specjalizacji nie była w żaden sposób wynagradzana, korzyścią było to, że miało się lekarza rezydenta, który po pewnym przeszkoleniu jest wydajnym pracownikiem, pomaga nam w pracy. Czasem to szkolenie było bardzo nominalne i ta osoba była rzucana bardzo szybko na głęboką wodę, w sposób bardzo mocno wyzyskujący. 


Natomiast – co tu dużo mówić – jeżeli solidnie podejdziemy do szkolenia, to po kilku miesiącach intensywnej pracy osoba, która się szkoli, jest już bardzo przydatnym członkiem zespołu i bardzo pomaga. Jest w stanie przyjąć większość konsultacji, oczywiście pod nadzorem, jest w stanie nas bardzo odciążyć – to jest taka główna korzyść. 


  • Oficjalnie istnieje dodatek dla osób sprawujących opiekę nad osobami szkolącymi się i wynosi to 500 zł miesięcznie, jeżeli pod naszą opieką jest jedna osoba, a 1000 zł, jeżeli jest więcej niż jedna. 


Czyli jeśli mamy 3 osoby, wygląda na to, że wychodzi też 1000 zł, a nie 1500... Chociaż musiałbym to sprawdzić. W każdym razie nie bierzcie mnie za słowo, sprawdzajcie. 


Jedyne, co mogę powiedzieć, to fakt, że uzyskanie tego dodatku nie jest takie proste, bo wiąże się z „odrobiną” biurokracji. Dla mnie nie jest to intuicyjne, dosyć dużo trzeba tam wykazać w dokumentacji, a pieniądze przy obecnej inflacji, przy obecnych stawkach moim zdaniem absolutnie nie są adekwatne. Ale zawsze to coś – kiedyś to było 0 zł, więc zawsze to jakiś plusik. 


Oczywiście, jeżeli sami jesteście lekarzami w swojej placówce, no to wiecie doskonale, że Waszym zwrotem z zainwestowanych umiejętności, czasu i właśnie szkolenia, z pracy lekarza rezydenta, jest ta pomoc, którą faktycznie mamy.


Rozliczenie nowej funkcji, gdy jesteś specjalistą POZ

A co w sytuacji, kiedy jesteśmy lekarzem specjalistą/specjalistką medycyny rodzinnej, i nasz szef/nasza szefowa mówi: 


No dobra, to teraz będzie miał pan rezydentów.


 Jak do tego podejść? I tu już jest troszkę inaczej, dlatego że jeżeli mam np. kontrakt albo umowę o pracę, to jest to nowy obowiązek, nowa kompetencja, nowy zakres odpowiedzialności, który powinien być tam wpisany. 


Jak to rozliczyć? 


1) Im większa przychodnia, tym bardziej można poszaleć. Moim zdaniem absolutne minimum to jest wynagrodzenie za czas spędzony z rezydentem, takie godziny kliniczne – przy tych warunkach, o których powiedziałem wcześniej, czyli praca symultaniczna, praca w gabinecie, wolniejsze konsultacje, dłuższe konsultacje, dodatkowe godziny na rozmowy, itd. To wszystko powinno być wycenione wg stawki rynkowej


Czyli np. jeżeli mamy raz w tygodniu 2 godziny na rozmowę z rezydentami, to powinno być normalnie rozliczone jako nasze godziny pracy. 


To jest jedna rzecz. 


2) Powinien też być wypłacany dodatek dla kierownika specjalizacji. I zależnie od tego, ile jest z tym pracy, to możemy oczywiście negocjować dodatkowe pieniądze. 


Jeżeli jesteśmy kierownikiem specjalizacji w placówce, która ma dużo pacjentów i potrzebuje więcej lekarzy, a lekarzy ciężko jest znaleźć, i pojawiają się osoby, które chcą odbywać szkolenie specjalizacyjne, to trzeba wziąć pod uwagę np. to, czy te osoby mają dopłaty do rezydentur. Jeżeli mają dopłaty do rezydentur, no to pieniądze, które moglibyśmy oczekiwać od kierownika placówki za bycie kierownikiem specjalizacji mogą sumarycznie przekroczyć koszt zatrudnienia pracownika na wolnym rynku. Ale raczej to się nie zdarza. 


Kwota, której według mnie można by oczekiwać do tej dopłaty, do tego rozliczenia godzin, to jest między 1000 zł a 5000 zł miesięcznie – zależnie od tego: 


  • Ile mamy rezydentów pod opieką, 
  • ile czasu na to przeznaczamy, 
  • ile czasu spędzamy nad analizą dokumentacji,
  • ile czasu poświęcamy na wspólne konsultacje.


I tak dalej.


Co tu dużo mówić, medycyna jest zawodem, którego gdzieś się trzeba nauczyć. Owszem, w mojej ocenie, wiedza ta nie powinna być dostępna za darmo. Pomoc, to jedno, jeżeli to jest nasza praktyka. Natomiast, jeżeli po prostu pracujemy jako kontraktowiec, to z szefem jakoś się trzeba dogadać, żeby wynagrodził dzielenie się wiedzą. Bo jeżeli mamy kilkoro rezydentów, to potrzebujemy mniej specjalistów w takim typowym polskim POZ, więc jest to wiedza, za którą trzeba być wynagrodzonym. 


Czy trzeba gdzieś podróżować w związku z byciem kierownikiem specjalizacji?

W zasadzie nie. Z tego, co kojarzę, to nie miałem żadnej podróży w związku z tym. Oczywiście, istnieją kursy, które były związane nominalnie z byciem kierownikiem specjalizacji. Wtedy trzeba było pojechać. 


Ja byłem na takim kursie Leonardo Euract organizowanym przez Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. Był to kurs bardzo intensywny, natomiast w mojej osobistej ocenie był to kurs równie intensywny co bezużyteczny. Uważam, że jeżeli ktoś nie ma predyspozycji, nie ma pewnych umiejętności, nie wyszkoli się w inny sposób, to ten kurs absolutnie do niczego go nie przygotuje i będzie to czas absolutnie zmarnowany. 


Był też jeszcze dodatkowo kurs Liderzy POZ, także sygnowany przez Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, i był to kurs, w mojej ocenie, tak samo bezużyteczny. Za wyjątkiem panelu prowadzonego nie przez lekarzy, tylko przez psychologów, właśnie o psychologii współpracy w zespole. 


Szczerze powiedziawszy, można sobie te wszystkie kursy podarować, chyba że pojawi się coś nowego, ale nie zapowiada się. Z mojego punktu widzenia, jeżeli jest jakiś kurs sygnowany przez Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, to możemy to sobie spokojnie odpuścić. 


Gdzie dowiedzieć się tego, jak być dobrym kierownikiem specjalizacji? Czy są jakieś sekrety związane z byciem kierownikiem specjalizacji?


Przede wszystkim szkolenia medyczne proponuję sobie raczej odpuścić. Głównie sugerowałbym poszukać książek, szkoleń, webinarów, kursów przeznaczonych dla pracowników korporacyjnych. Mówię tu o materiałach o motywacji, o zarządzaniu zespołem, cyklach poprawy jakości, o zarządzaniu, o tych różnych takich kwestiach. A także o nauczaniu osób dorosłych, i to też raczej dla korporacji tudzież sportu. 


Bardzo fajne są książki o nauczaniu w sporcie, młodych sportowców. Przy czym z mojego doświadczenia książki typu "Andragogika" czy "Zajęcia z andragogiki na studiach doktoranckich" niestety nie są do niczego przydatne i są zmarnowanym czasem. 


Także na obecną chwilę wydaje mi się, że jeżeli chcemy być lepszym kierownikiem specjalizacji, to należy szukać przede wszystkim wiedzy w źródłach niemedycznych. Przy czym z mojego doświadczenia bardzo dobre źródła są właśnie w sporcie, bo sport to duże pieniądze, więc tam się starają, oraz w korporacjach, bo korporacje to też duże pieniądze, i tam trzeba ludźmi umieć zarządzać. 


Także wszelkie kursy umiejętności miękkich, zarządzania czy w ogóle organizacji pracy są ważne i warto je zrobić. I zrobić z tego taki amalgamat tych właśnie umiejętności, oraz naszego doświadczenia jako lekarzy rodzinnych i naszej wiedzy jako lekarzy rodzinnych. Po czym starać się to przekazać.


Podsumowanie

Moi drodzy, wydaje mi się, że tak jak nakreśliłem, bycie kierownikiem specjalizacji może być łatwe, możemy w ogóle nawet nie wiedzieć, czy coś robimy z naszymi specjalizantami. 


Oficjalnie możemy być kierownikami, a nieoficjalnie te osoby po prostu dziergają ciężką robotę i nawet nie wiedzą, kim jesteśmy, a my nie wiemy, kim oni są i że coś tam jest robione. To jest patologia, tak być nie powinno. Albo możemy poświęcać na to mnóstwo czasu, bardzo się wczuwać i starać. To jest złożone. 


Oczywiście, czasem idzie nam lepiej, czasem gorzej, czasem mamy czas, czasem nie, czasem nasi pacjenci zajmują nam więcej czasu. 


Z osobami, które się szkolą na lekarzy rodzinnych, jest tak samo, jak z naszymi pacjentami – to są bardzo różne osoby. Są osoby:


  • bardziej samodzielne, 
  • mniej samodzielne, 
  • bojaźliwe, 
  • odważne, 
  • wolno uczące się, 
  • szybko uczące się. 


Dlatego potrzebujemy tu pewnego marginesu wyrozumiałości. 


  • Ważne jest to, że oficjalnie odpowiadamy za te osoby, więc musimy sprawować pieczę nad poprawnością ich leczenia, nad ich dokumentacją medyczną, powinniśmy rozmawiać z tymi osobami regularnie i omawiać wszelkie trudności, problemy i potrzeby. Pamiętajcie, że jeżeli odpowiadacie za te osoby, to także zostanie potencjalnie wyciągnięte np. w sądzie, więc warto sprawować ten nadzór rzetelnie.


Jeżeli chodzi o osoby, które odbywają szkolenie rezydenckie, to tutaj wszystkich słuchaczy bardzo zachęcam do opinii, opinii krytycznych – wypowiedzcie się, co sądzicie o tym, co powiedziałem, czy się z tym zgadzacie, czy nie. 


Bardzo chętnie bym też się dowiedział, czego oczekujecie od swojego kierownika specjalizacji. Wielokrotnie rozmawiałem o tym na Facebooku i mam wrażenie, że najważniejszy jest właśnie ten rzetelny nadzór i odpowiednia ilość czasu na pacjenta, a z pozostałymi aspektami sobie ludzie poradzą.


Wiem, że w wielu miejscach warunkiem sine qua non pójścia gdzieś na rezydenturę, jest to, żeby można było w miarę szybko wyjść z przychodni, pójść do innej pracy. Dosyć znany jestem w Internecie z tego, że jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania. 

Dlaczego?


Ponieważ jako kierownik specjalizacji i jednocześnie współwłaściciel przychodni wychodzę z założenia, że jeżeli mam osobę na szkoleniu specjalizacyjnym, która ma umowę o pracę na 7 godzin 35 minut danego dnia, to nie chciałbym oficjalnie zgadzać się na to, żeby ta osoba po czterech czy pięciu godzinach pracy w miejscu podstawowym, którego się uczy, powiedziała "cześć" i oficjalnie była na liście obecności, a tak naprawdę była w innej przychodni i dorabiała. 


Rozumiem, że wynagrodzenie specjalizanta wysokie nie jest, natomiast jest to związane z pewną odpowiedzialnością za tę osobę i nie wyobrażam sobie legitymowania takiej bilokacji. 


Stąd zachęcam wszystkich, żeby też postarać się, aby szkolenie specjalizacyjne było wypełnione dobrą treścią. Bo to nie chodzi o to, żeby cisnąć te siedem i pół godziny, jeżeli nie ma nic do roboty, tylko żeby osoby, które się szkolą, rzeczywiście miały:


  • możliwość uczenia się,
  • pacjentów, 
  • warunki edukacyjne, 
  • przerwy, itd. 


Nie chodzi o to, żeby ta osoba przez siedem godzin pracowała jak w fabryce gwoździ i w szalonym tempie, tylko żeby miała spokojnie czas na edukację. 


Podsumowując, rozpoczyna się nowy rok, nowa rekrutacja, zobaczymy, ile osób w tym momencie otrzyma rezydentury na medycynę rodzinną. Wszystkim Wam, zarówno specjalizantom, jak i kierownikom specjalizacji, życzę wszystkiego dobrego w nadchodzącym nowym sezonie infekcyjnym, który właśnie dzisiaj w naszej przychodni się rozpoczął. 


Jeżeli macie jakieś pytania, uwagi, sugestie, potrzeby, cokolwiek, śmiało piszcie do mnie na jacek.bujko@gmail.com. Zachęcam też do rzucenia okiem na moje kursy, na Youtube'a czy też na mojego Facebooka, jeżeli macie coś ciekawego, chcielibyście się czegoś dowiedzieć, czy w zakresie bycia kierownikiem specjalizacji, czy w zakresie samej specjalizacji lub medycyny rodzinnej, to zapraszam do kontaktu. A teraz życzę miłego dnia!







Wstęp
Kierownik specjalizacji – jak nim zostać?
Czas wizyty
Wstępna selekcja pacjentów
Czas na rozmowę podsumowującą
Jak rozplanować staż rezydenta
Ile czasu przeznaczyć a papierologię związaną z rezydenturą
Jak wycenić pracę kierownika specjalizacji?
Czy trzeba podróżować w związku z pracą kierownika specjalizacji
Czy są jakieś sekrety związane z byciem kierownikiem specjalizacji?
Podsumowanie