Jak pracować w POZ?

Specjaliści pracujący w POZ - jaką specjalizację wybrać?

September 24, 2020 lek. Jacek Bujko Season 1 Episode 8
Specjaliści pracujący w POZ - jaką specjalizację wybrać?
Jak pracować w POZ?
More Info
Jak pracować w POZ?
Specjaliści pracujący w POZ - jaką specjalizację wybrać?
Sep 24, 2020 Season 1 Episode 8
lek. Jacek Bujko

Napisz do mnie bezpośrednio :)

W dzisiejszym odcinku podcastu “Jak pracować POZ” wyjaśnię kwestię, która budzi wiele kontrowersji i często prowadzi do nieporozumień. Dowiesz się z niego:

  • kto pracuje w podstawowej opiece zdrowotnej, 
  • jakie uprawnienia mają poszczególni lekarze,
  • i dlaczego realia pracy z pacjentami w POZ zupełnie nie przystają do tego, co wynosimy ze studiów medycznych. 

Zapraszam do słuchania!


Support the Show.

--------------------
Myślisz o pracy w POZ? Chcesz jeszcze lepiej obsługiwać swoich pacjentów? Jesteś w świetnym miejscu. Zostań Patronem mojego podcastu i zyskaj dostęp do ekskluzywnych nagrań premium! Wesprzyj mój kanał, a poprowadzę Cię krok po kroku przez tajniki pracy lekarza medycyny rodzinnej!
Sprawdź płatną subskrypcję!

Dziękuję serdecznie patronom!
- lek. Piotr Pietryga - Poradnia Nova-Med Poznań
- Wojciech Arabucki

Rzuć okiem co jeszcze ciekawego robię :)
Dowiedz się więcej o mojej nadchodzącej książce
Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco z moją twórczością!
---------------------
Wspieramy leczenie naszej bliskiej koleżanki po fachu!

Kochani, w obliczu wyzwań, przed jakimi stanęła dr Urszula Wyrobek – niezwykła lekarka, żona i matka czwórki dzieci – każdy gest wsparcia ma ogromne znaczenie. Ula, która z pasją tworzy przyjazną pacjentom przychodnię, teraz sama potrzebuje naszej pomocy. Rak piersi, z którym się zmaga, zagroził jej marzeniom zawodowym oraz stawia pod znakiem zapytania przyszłość jej rodziny i możliwość opieki nad pacjentami. Dołącz do nas i przekaż swój wkład na https://pomagam.pl/wpfe8w. Razem możemy więcej!

Jak pracować w POZ? +
Stań się patronem podcastu i zdobądź dostęp do ekskluzywnych nagrań :)
Starting at $3/month Subscribe
Show Notes Transcript Chapter Markers

Napisz do mnie bezpośrednio :)

W dzisiejszym odcinku podcastu “Jak pracować POZ” wyjaśnię kwestię, która budzi wiele kontrowersji i często prowadzi do nieporozumień. Dowiesz się z niego:

  • kto pracuje w podstawowej opiece zdrowotnej, 
  • jakie uprawnienia mają poszczególni lekarze,
  • i dlaczego realia pracy z pacjentami w POZ zupełnie nie przystają do tego, co wynosimy ze studiów medycznych. 

Zapraszam do słuchania!


Support the Show.

--------------------
Myślisz o pracy w POZ? Chcesz jeszcze lepiej obsługiwać swoich pacjentów? Jesteś w świetnym miejscu. Zostań Patronem mojego podcastu i zyskaj dostęp do ekskluzywnych nagrań premium! Wesprzyj mój kanał, a poprowadzę Cię krok po kroku przez tajniki pracy lekarza medycyny rodzinnej!
Sprawdź płatną subskrypcję!

Dziękuję serdecznie patronom!
- lek. Piotr Pietryga - Poradnia Nova-Med Poznań
- Wojciech Arabucki

Rzuć okiem co jeszcze ciekawego robię :)
Dowiedz się więcej o mojej nadchodzącej książce
Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco z moją twórczością!
---------------------
Wspieramy leczenie naszej bliskiej koleżanki po fachu!

Kochani, w obliczu wyzwań, przed jakimi stanęła dr Urszula Wyrobek – niezwykła lekarka, żona i matka czwórki dzieci – każdy gest wsparcia ma ogromne znaczenie. Ula, która z pasją tworzy przyjazną pacjentom przychodnię, teraz sama potrzebuje naszej pomocy. Rak piersi, z którym się zmaga, zagroził jej marzeniom zawodowym oraz stawia pod znakiem zapytania przyszłość jej rodziny i możliwość opieki nad pacjentami. Dołącz do nas i przekaż swój wkład na https://pomagam.pl/wpfe8w. Razem możemy więcej!

Wielokrotnie spotykamy się z poglądem, że lekarz rodzinny to w sumie taki internista i pediatra jednocześnie. Prawda jest zgoła inna i to często staje się kością niezgody między lekarzami rodzinnymi a innymi lekarzami pracującymi w POZ. Zarówno interniści jak i pediatrzy nie są szkoleni do pracy w POZ i nie są do niej odpowiednio przygotowani. Stąd nawet specjaliści tych dziedzin nie mają żadnego doświadczenia w robieniu tego, co ma robić lekarz POZ. Medycyna rodzinna jest po prostu zupełnie inną specjalizacją, wymagającą zarówno innej wiedzy, jak i innego sposobu myślenia. 

[INTRO]

W dzisiejszym odcinku podcastu “Jak pracować POZ” wyjaśnię kwestię, która budzi wiele kontrowersji i często prowadzi do nieporozumień. Dowiesz się z niego: 

  • kto pracuje w podstawowej opiece zdrowotnej, 
  • jakie uprawnienia mają poszczególni lekarze,
  • i dlaczego realia pracy z pacjentami w POZ zupełnie nie przystają do tego, co wynosimy ze studiów medycznych. 

Zapraszam do słuchania! 
 

POZ – PODSTAWOWE POJĘCIA 

Zacznijmy od tego, że koniecznie trzeba znać kilka pojęć dotyczących Podstawowej Opieki Zdrowotnej, ponieważ w tej domenie narosła masa niedopowiedzeń. W POZ mogą pracować „lekarze POZ, czyli zbierający deklaracje pacjentów” oraz „lekarze pracujący pod nadzorem”

Co to są deklaracje? 

To dobrowolne, imienne dokumenty określające wybór pacjenta odnośnie lekarza, który ma otoczyć go swoją opieką. 

W przeszłości obowiązywała tak zwana rejonizacja, czyli pacjenci byli przypisani do przychodni na podstawie miejsca, w którym mieszkali. Ta zasada nie obowiązuje od lat, jednak wciąż wielu lekarzy w szpitalu czy poradni specjalistycznej mówi o „dalszej opiece w rejonie”. 

Za każdą deklarację podmiot leczniczy, w którym zbiera deklaracje dany lekarz, otrzymuje co miesiąc konkretną sumę w ramach kontraktu z NFZ. Podstawowa stawka to około 14 złotych miesięcznie za osobę. 

Przy czym różne kategorie wiekowe są różnie płatne, np. więcej pieniędzy NFZ wypłaca za małe dzieci czy osoby starsze. Niektóre czynności, takie jak konsultacje pacjentów spoza gminy danego POZ i gmin ościennych, przynoszą dodatkowe środki z NFZ na zasadzie opłaty za usługę. 

Z tej kwoty podmiot leczniczy musi opłacić wszystkie swoje wydatki: pensje lekarzy, pielęgniarek, recepcjonistek, prąd, wywóz śmieci, wydatki na badania diagnostyczne, leki. 

To co zostanie to dopiero zysk placówki. 

SPECJALISTÓW, PRACUJĄCYCH W POZ, DZIELIMY ZATEM NA DWIE GRUPY:

1. „Lekarze zbierający deklaracje wyboru pacjenta” – to lekarze POZ. Należą do nich w pełnym zakresie specjaliści medycyny rodzinnej, a także rezydenci medycyny rodzinnej, którzy mogą zbierać deklaracje już od pierwszego dnia specjalizacji. 

To, że mogą, nie znaczy, że to robią. Nie zawsze jest taka możliwość, żeby rezydent mógł zbierać deklaracje wyborów w danej placówce. Dodatkowo uprawnienia do zbierania deklaracji mają także lekarze specjaliści interny i pediatrii – nie rezydenci, nie lekarze w trakcie specjalizacji, tylko dopiero specjaliści. Oczywiście tylko, odpowiednio, od pacjentów dorosłych i pacjentów do ukończenia 18. roku życia. 

Dodatkowym wymaganiem jest konieczność ukończenia odpowiedniego kursu medycyny rodzinnej, który nie jest nigdzie sprecyzowany, nikt nie wie kiedy ma mieć miejsce i od kilku lat jest to taki temat w zawieszeniu. Natomiast ten czas, kiedy należy wykonywać te kursy, chyba się zbliża, ponieważ pojawiają się pewne doniesienia, że mają być już one opracowywane. 

Uprawnienia do zbierania deklaracji pacjentów mają również lekarze, którzy nabyli uprawnienia „przez zasiedzenie”, czyli pracowali w POZ przez wystarczającą liczbę lat, zanim wprowadzono ustawy regulujące wymagania odnośnie kwalifikacji do tworzenia list. Lekarze POZ są o tyle istotni, że to właśnie na nich oparty jest kontrakt z NFZ. Muszą być obecni w przychodni codziennie w godzinach między godziną 8:00 a 18:00 według swojego grafiku pracy (codziennie, oczywiście w dni poprzednie). Nie muszą pracować dziesięć godzin dziennie, o ile ilość czasu poświęconego konsultacjom pozwala im się odpowiednio zaopiekować swoimi pacjentami.  

Częstym nieporozumieniem jest właśnie to, że lekarz zbierający deklarację musi być obecny w danej placówce przez dziesięć godzin. Nie jest to prawda. Ich praca polega zarówno na konsultacjach w przychodni jak i konsultacja w domach pacjentów i nie mogą zastrzec, że nie będą wykonywać wizyt domowych. Mają obowiązek opiekować się wszystkimi zadeklarowanymi pacjentami, nie mogą zastrzec, że jakiejś deklaracji nie przyjmą. Nie mogą też odmówić komuś złożenia deklaracji wyboru, nawet jeżeli ta osoba mieszka daleko od przychodni, nawet w innym mieście. Mają obowiązek poinformować, że ze względu na odległość, która dzieli przychodnie od domu pacjenta, wizyty domowe mogą być niemożliwe, natomiast pacjent poinformowany o tym podejmuje samodzielną decyzję i nie można mu odmówić możliwości złożenia deklaracji.

Lekarze zbierający deklaracje nie mają też obowiązku opiekować się pacjentem niezależnie od wszystkiego. Mają prawo zrezygnować z opiekowania się pacjentem i zdezaktywować jego deklarację, o ile odpowiednio to udokumentują i poinformują NFZ o tym fakcie, jednocześnie informując pacjenta, gdzie indziej może uzyskać opiekę, czyli gdzie są najbliższe inne placówki POZ. 

 Górna granica, limit deklaracji dla lekarza POZ to 2500 deklaracji. Przekroczenie tej liczby spowoduje, że NFZ zwróci się do podmiotu leczniczego z prośbą o wyjaśnienia. Chociaż oczywiście, jeżeli pacjenci nie mają innych alternatyw w danym rejonie, to dopuszcza się nawet znaczne przekroczenie limitu deklaracji, byle tylko zapewnić pacjentom dostęp do lekarza POZ. Wielokrotnie w Polsce zdarzają się przychodnie, gdzie alternatyw po prostu nie ma. Było kilka przychodni, jedna zamknięta, w innej zmarł lekarz i jego pacjenci muszą dokądś się udać. W takich sytuacjach, w porozumieniu z NFZ przychodnia może znacząco przekroczyć ten limit bez większego problemu. 

2. „Lekarze pracujący pod nadzorem” – to, w dużym skrócie, każdy, kto ma prawo wykonywania zawodu, ukończony staż podyplomowy i wyczuwalny puls. Ukończony staż podyplomowy, czyli lekarz w trakcie stażu podyplomowego nie może być lekarzem pracującym pod nadzorem, ponieważ NFZ nie akceptuje lekarzy–stażystów, którzy mieliby wykonywać jakiekolwiek świadczenia w POZ. 

Lekarz pracujący pod nadzorem pracuje dla danego POZ bez posiadania własnej listy pacjentów i oficjalnie potrzebuje nadzoru. Natomiast nie jest to zdefiniowane. Nie ma nigdzie definicji słowa nadzór. 

Ze wszystkich województw w Polsce tylko jedno Wielkopolskie wymaga (a przynajmniej NFZ wymaga), aby taki lekarz był nadzorowany przez fizyczną obecność innego lekarza, który ma uprawnienia POZ w placówce, czyli może pracować jednocześnie z lekarzem pracującym pod nadzorem. 

W innych placówkach wystarczy, że będzie zgłoszona osoba, natomiast z racji tego, że ten nadzór nie jest definiowalny (nie ma go nigdzie w ustawach), to NFZ go akceptuje, nie wnikając w szczegóły. 

Lekarz pracujący pod nadzorem nie ma obowiązków lekarza POZ, nie musi pracować codziennie, a zakres pracy ma taki, jaki jest ustalony między tym lekarzem (bądź lekarką) a przychodnią POZ. Może więc na przykład nie przyjmować dzieci albo nie wykonywać wizyt domowych i pozostaje to kwestią relacji między nim a pracodawcą.

Z racji braku wymagań kwalifikacyjnych, poza wyżej wymienionymi, praca lekarza pod nadzorem jest to bardzo powszechny sposób na dorabianie dla wielu młodych lekarzy, którzy: 

  • oczekują na nowe rozdanie rezydentur, 
  • są w stanie urwać się z oddziału na tyle wcześnie, żeby dojechać do jakiegoś POZ-u. 

Lub dla lekarza-emeryta, który chce popracować tylko kilka godzin w tygodniu, ale nie więcej. 

Ciężko czasem jest jednak urwać się z oddziału na tyle wcześnie, żeby zdążyć do POZ-u i być faktycznie przydatnym, bo przychodnie są otwarte do godziny 18:00 i nie dłużej. Zdarzają się placówki, które są otwarte dłużej i konsultują pacjentów dłużej niż do 18.00, jednak sam NFZ nie wyraża akceptacji dla takich świadczeń. Placówka POZ nie może konsultować po 18.00, ani nie może konsultować w weekendy, ponieważ nakłada się to na świadczenia, które są opłacane w ramach kontraktów nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. 

Częstą praktyką jest zbieranie deklaracji na lekarza z uprawnieniami, czyli na lekarza POZ, a obstawianie jego populacji pacjentów lekarzami pracującymi pod nadzorem po to, żeby nie blokować większej liczby lekarzy obowiązkiem codziennej obecności w przychodni. 

Najważniejsze jest to, żeby pacjent był “zaopiekowany” i żeby NFZ nie otrzymywał skarg wskazujących na niedostępność świadczeń finansowanych ze środków publicznych w POZ. 

Warto jeszcze wiedzieć o pewnym wyjątku. W przypadku braku dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej lub ciągłości ich udzielania albo wystąpienia zagrożenia ograniczenia dostępności do świadczeń na obszarach wiejskich pozostających poza granicami administracyjnymi miast, na których gęstość zaludnienia nie przekracza 50 mieszkańców na kilometr kwadratowy świadczenia – na takich obszarach świadczenia mogą być udzielane przez lekarza niespełniającego kryteriów lekarza POZ, czyli nieposiadającego specjalizacji, który po zdaniu Lekarskiego Egzaminu Końcowego w okresie 12 miesięcy nie rozpoczął szkolenia specjalizacyjnego w trybie rezydentury. 

LEKARZ RODZINNY A LEKARZ POZ 

Lekarz rodzinny to specjalista bądź lekarz w trakcie specjalizacji z medycyny rodzinnej. Natomiast lekarz POZ to każdy lekarz, który ma uprawnienia do zbierania deklaracji w POZ. Z kolei lekarz pierwszego kontaktu to dziwny termin, który ma oznaczać wszystkich lekarzy pracujących w POZ i wciąż jest używany w mediach. 

A teraz pewna kwestia skali: 

 W POZ w Polsce pracuje około 25 000 lekarzy. Mniej więcej połowa z nich ma tytuł specjalisty medycyny rodzinnej. Połowa z tej połowy to lekarze, którzy ukończyli pełną, czteroletnią specjalizację z medycyny rodzinnej i zdali Państwowy Egzamin Specjalizacyjny. 

Jeżeli ktoś nie ma na pieczątce tytułu specjalisty, to w zasadzie nie wiadomo nic o jego kompetencjach do pracy w POZ: czy jest doświadczonym rezydentem medycyny rodzinnej, czy świeżo upieczonym lekarzem tuż po stażu podyplomowym. Co więcej, im lepszym jesteś lekarzem, im mniej kierujesz pacjentów do szpitala czy poradni specjalistycznej, tym mniej jesteś kojarzony. W przeciwieństwie do lekarzy, którzy kierują dużo z powodu braku doświadczenia lub kompetencji. 

To właśnie te skierowania tworzą popularną w szpitalach opinię o POZ, a dobra robota uzdolnionych bądź doświadczonych lekarzy jest wręcz niewidoczna. Gdy więc następnym razem usłyszysz w Klinice: „Co ten rodzinny znowu nam za bzdury kieruje?”, miej na uwadze, kto pracuje w POZ i jakie może mieć wykształcenie. 

INTERNISTA CZY PEDIATRA? A MOŻE DWA W JEDNYM? 

Kolejna kwestia, którą chciałbym poruszyć, to postrzeganie lekarzy rodzinnych jako nieudanego połączenia internisty z pediatrą. 

Czy można tak określić lekarza rodzinnego? 

Nie, zupełnie nie. 

Wielokrotnie spotykamy się z poglądem, że lekarz rodzinny to w sumie taki internista i pediatra jednocześnie. Prawda jest zgoła inna i to często staje się kością niezgody między lekarzami rodzinnymi a innymi lekarzami pracującymi w POZ. 

Tu zaryzykuję pewne stwierdzenie, które wielu lekarzy może urazić i jest moim osobistym zdaniem: 

Zarówno interniści, jak i pediatrzy, nie są odpowiednio szkoleni do pracy w POZ i nie są do niej przygotowani. 

Specjalista chorób wewnętrznych doskonale zna się na wielu chorobach, ich leczeniu i metodach diagnostycznych niedostępnych w POZ, jednak podczas specjalizacji spędza w POZ tylko dwa tygodnie. Do pracy w POZ są szkoleni lekarze rodzinni, którzy z kolei nie są szkoleni do pracy na izbie przyjęć, SOR czy na oddziale chorób wewnętrznych. 

Wszyscy jako studenci jesteśmy uczeni medycyny klinicznej, która bardzo, bardzo różni się od medycyny w praktyce lekarza rodzinnego. Częstotliwość chorób jest inna, czas trwania objawów jest inny i inne są same objawy. 

Często realia pracy z pacjentami w POZ zupełnie nie przystają do tego, co wynosimy ze studiów medycznych. Jako absolwenci wydziałów lekarskich często mamy przeświadczenie, że co to za trudność pracować w POZ? A tymczasem takie na przykład zapalenie płuc w POZ prawie nigdy nie ma klasycznych objawów, których jesteśmy uczeni. 

Dlaczego? 

Wynika to głównie z faktu, że wiedza, którą przekazują nam podręczniki i nauczyciele, opiera się o doświadczenie w prowadzeniu pacjentów w środowisku opieki „którośrzędowej”. 

Zapalenie płuc w POZ to na przykład kaszel od kilku godzin ze stanem podgorączkowym i lekką dusznością. Oczywiście mowa tutaj o czasach „przedcovidowych”. Coś, co zupełnie nie pasuje do książkowych opisów, co wychwytuje się bardziej na podstawie znajomości przeszłości pacjenta, tego jak wyglądał wcześniej i tego jak bardzo odstaje od tego, w jaki sposób chorował w przeszłości. 

Jeśli już pacjenta zobaczy lekarz rodzinny i określi jego stan jako na tyle poważny, że trafi do szpitala, to dopiero wtedy widzi go lekarz–klinicysta, który pisze książki, z których się uczą studenci wydziału lekarskiego. 

Stąd tak wiele nieporozumień na linii lekarz POZ – lekarz szpitalny. Po prostu są to dwa różne, często nierozumiejące się światy, które nie mają możliwości (a często i chęci), by się integrować. 

Lekarz rodzinny widzi pacjentów głównie jako ludzi zdrowych, spośród których trzeba wyłowić chorych pacjentów. Lekarze ze szpitali i poradni specjalistycznych widzą głównie pacjentów chorych, spośród których być może niektórzy są odrobinkę zbyt zdrowi, by wymagać opieki specjalistycznej. 

Jest takie ciekawe powiedzenie, że w medycynie rodzinnej choroby przychodzą i odchodzą, ale ludzie pozostają tacy sami. Z kolei w medycynie specjalistycznej ludzie przychodzą i odchodzą, ale choroby pozostają takie same. 

Zarówno interniści, jak i pediatrzy nie szkolą się w warunkach POZ i nie uczą się na zdrowych, bezobjawowych pacjentach sytuacji przewlekłej opieki. Stąd nawet specjaliści tych dziedzin nie mają odpowiedniego doświadczenia w robieniu tego, co ma robić lekarz rodzinny. 

Medycyna rodzinna jest po prostu zupełnie inną specjalizacją, wymagającą zarówno innej wiedzy, jak i innego sposobu myślenia, bo środowisko pracy jest zupełnie inne. To nie jest tak, że prosto po studiach i stażu możemy wejść do POZ jak rycerz na białym koniu i opiekować się pacjentami tak, jak to powinno wyglądać. 

Owszem, w trakcie stażu podyplomowego jest kilkutygodniowy blok z medycyny rodzinnej, jednak wielokrotnie rozmawiałem z młodymi lekarzami o bardzo krytycznym wrażeniu z tego stażu, którzy narzekają, że nie mają możliwości faktycznie nauczyć się przydatnych informacji, nie mają możliwości zdobyć tego doświadczenia ani zapoznać się z podstawową opieką zdrowotną na tyle, by miało to jakikolwiek sens. 

ZADANIA LEKARZA RODZINNEGO 

Warto powiedzieć coś więcej o zadaniach lekarza rodzinnego. Zadaniem medycyny rodzinnej jest zajmowanie się statystycznie najczęstszymi jednostkami chorobowymi w zakresie, który nie wymaga konsultacji specjalistycznej tak, żeby do szpitala lub poradni specjalistycznej wysyłać tylko przypadki skomplikowane, dynamicznie przebiegające lub wymagające specjalistycznych narzędzi diagnostycznych, lub terapeutycznych. 

Po ukończeniu wydziału lekarskiego zdajesz sobie sprawę z tego, że: 

  • nie każda cukrzyca typu 2 wymaga konsultacji diabetologa, 
  • nie każde nadciśnienie wymaga konsultacji kardiologa, albo wręcz hipertensjologa
  • nie każde zapalenie płuc wymaga konsultacji pulmonologa czy zakaźnika,

Bardzo ważnym, choć w zasadzie niewidocznym zadaniem lekarza rodzinnego jest prewencja chorób i promocja zdrowego trybu życia. Wiadomo przecież, że profilaktyka kosztuje mniej, niż leczenie. Zadaniem medycyny rodzinnej jest pokrycie 80% potrzeb zdrowotnych obywateli za nawet nie 20% budżetu na opiekę zdrowotną w kraju. Obecnie to jest chyba bliżej 10%. 

Nie jest to jednak coś, co widać w bieżących statystykach, bo to wyścig na bardzo długą metę. Nie tak łatwo sprzedać efekty profilaktyki sprzed 10 lat w mediach w porównaniu do kolejnej, na przykład, pracowni rezonansu magnetycznego albo Mammobusu. 

Kolejnym kluczowym zadaniem POZ jest prowadzenie szczepień ochronnych. Z pozoru nic skomplikowanego. Wielu lekarzy uważa, że kwalifikacja do szczepień to nic trudnego. Jednak w praktyce prowadzenie punktu szczepień to o wiele, wiele więcej i za to jest odpowiedzialny lekarz rodzinny. Sprawowanie opieki nad uodpornieniem bardzo dużej liczby osób wymaga specjalistycznej wiedzy nie tylko z zakresu medycyny, ale także epidemiologii i ścisłej współpracy z państwowymi stacjami sanitarno - epidemiologicznymi. 

FINANSOWANIE POZ PRZEZ NFZ 

Aktualne finansowanie POZ przez NFZ to opłata kapitacyjna, ryczałtowa, tzw. system per capita pay (w odróżnieniu od systemu fee for service). Narodowy Fundusz Zdrowia płaci co miesiąc określoną kwotę za każdego zadeklarowanego do praktyki pacjenta, niezależnie od tego, ile ta osoba choruje ani jakiej diagnostyki wymaga. 

Podstawowa kwota wynosi 14 zł za osobę i ta stawka ulega modyfikacji w przypadku populacji, które uznano za wymagające większych nakładów finansowych – małe dzieci i starsi dorośli. 

Jak wspomniałem, z tej sumy od NFZ lekarz rodzinny musi opłacić wszelkie badania diagnostyczne z zakontraktowanej przez NFZ określonej listy badań, które wykona. 

NFZ nie płaci za te badania, to lekarz rodzinny dostaję konkretną sumę pieniędzy, w ramach której musi się poruszać. Lekarz rodzinny nie płaci za skierowania do poradni specjalistycznych, nie płaci za skierowania to poradni endoskopowej, płaci za badania laboratoryjne, za badania czynnościowe, takie jak spirometria oraz badania obrazowe, takie jak ultrasonografia czy badania rentgenowskie. 

Badania  z listy zakontraktowanej w POZ przez NFZ są nadzorowane: ile jest ich wykonywanych, dlaczego w tym sezonie jest ich mniej niż w uprzednim i czy aby pacjentowi nie broni się przysługujących mu świadczeń. 

Dosyć ciekawym przykładem jest to, że jeżeli lekarz rodzinny doskonale zna zasady ultrasonografii, posiada własne USG i wykonuje te badania, przez nie wykazuje zlecania badań USG na zewnątrz do pracowni obrazowej, to NFZ, widząc raport zerowy USG brzucha, może zwrócić się z zapytaniem, dlaczego lekarz POZ wstrzymuje dostępność tych badań przed pacjentami. 

Co jeszcze trzeba opłacać z tej kwoty kapitacyjnej? 

  • Pensje personelu, media, artykuły biurowe i absolutnie jakiekolwiek inne koszty, które może ponieść praktyka lekarska.

Pielęgniarka i położna środowiskowa mogą mieć osobny kontrakt z NFZ, jednak zazwyczaj nie wystarcza on na pokrycie zapotrzebowań ich indywidualnej praktyki, więc najczęściej praktykują wspólnie z lekarzem POZ w ramach jednego podmiotu leczniczego. 

No i teraz jedna kluczowa rzecz – w POZ jakość się ogólnie rzecz biorąc nie opłaca. 

Mówiąc prosto – im mniej wydasz na badania czy nowoczesny sprzęt do praktyki, tym więcej pieniędzy zostaje na pensje. Na przykład na pensje właścicieli. 

Jeżeli, powiedzmy, potrafisz zaopatrywać i szyć proste rany oraz badać ginekologiczne, to generujesz koszty w postaci kosztu narzędzi, sterylizacji, wyposażenia praktyki, wykwalifikowanego personelu do pomocy oraz wielu innych, jak chociażby koszt czasu, którego nie spędzasz na konsultacji pacjentów prostych. Takich, którzy mogą napisać skargę, że czekali dłużej niż by chcieli. Najczęściej niewielu pacjentów doceni te starania a jak zdarzy się, że coś nie wyjdzie, to pierwsze pytanie będzie brzmiało: 

Dlaczego pacjent nie został skierowany do specjalisty? 
Dlaczego pacjent nie został skierowany na oddział szpitalny?

Dużo bardziej opłaca się zatrudnić taniego wyrobnika „do katarków i kaszelków" – na przykład lekarza w trakcie specjalizacji z ginekologii, radiologii czy patomorfologii – i słać każdego kosztochłonnego pacjenta do szpitala lub do poradni, która przy okazji zarobi łatwe punkty na nieskomplikowanym i niewymagającym dużych nakładów pacjencie, wydłużając kolejkę dla naprawdę potrzebujących. 

Pacjenci w akcie desperacji zdecydują się na prywatną opiekę medyczną, która chętnie ich przygarnie, dopóki nie pojawią się “kosztochłonne” powikłania czy choroby – wtedy pacjent jest odsyłany do publicznego sektora medycznego.  ”Wygrywają” wszyscy – poza pacjentem, o którym wtedy mało kto pamięta. 

WŁASNA PRAKTYKA POZ 

POZ inwestująca w jakość usług i kompetencje swojego personelu, która szuka wyszkolonych lekarzy rodzinnych i daje im odpowiednie narzędzia do pracy, to często albo dzieło pasjonatów medycyny rodzinnej, albo duży komercyjny podmiot leczniczy uzupełniający w ten sposób swoją ofertę komercyjną. 

Opcją zawsze pozostaje zakładanie własnej praktyki – robisz to, na co masz ochotę i czujesz się w tym kompetentnie. Zlecasz takie badania, jakich osobiście potrzebujesz, niezależnie od kontraktu z NFZ. Sam jesteś sobie szefem i generujesz takie koszty, których potrzebujesz do zachowania swojej integralności zawodowej i poczucia spełnienia w wykonywanym zawodzie. 

Jeśli chcesz, robisz małą chirurgię, badasz ginekologicznie, robisz USG… i co tylko zapragniesz. Pod warunkiem, że godzisz się z faktem, że o tyle mniej zostanie Ci co miesiąc na koncie. A jak Ci coś nie pójdzie, to pacjent będzie miał do Ciebie żal, że nie wysłałeś go do specjalisty. Jeżeli dobrze to rozegrasz, to zostanie Ci też czas na karierę naukową, podróże lub życie rodzinne, ale to juz wymaga wyższej ekwilibrystyki. 

Uważam, że satysfakcja z pracy i jakości opieki nad pacjentami oraz poczucie własnej wartości rekompensuje nieco mniejszą wypłatę. Dużym minusem jest jednak to, że jako szef swojej własnej praktyki będziesz użerać się z rzeczami, o których w czasie studiów nie śniłeś w najgorszych koszmarach. Umowy, rozliczenia, sprawozdania, rachunki, papiery, zaopatrzenie praktyki, ciągłe myślenie o swojej przychodni, nawet w weekendy i na urlopie. To wszystko powody, dla których mimo wszystko tak wielu młodych lekarzy nie decyduje się na założenie własnej przychodni POZ.

Czego dowiesz się w dzisiejszym odcinku?
POZ – podstawowe pojęcia
Co to są deklaracje?
Podział specjalistów POZ
Lekarze zbierający deklaracje wyboru pacjenta
Lekarze pracujący pod nadzorem
Lekarz rodzinny a lekarz POZ
Internista i pediatra w jednym? Błędne postrzeganie lekarzy rodzinnych
Zadania lekarza rodzinnego
Aktualne finansowanie POZ przez NFZ
Co jeszcze trzeba opłacać z kwoty kapitacyjnej?
Własna praktyka POZ